Stowarzyszenie Zwierzoluby w Barwicach

Koty zgłaszane lawinowo - potrzebujemy domów tymczasowych!!!

Po pierwsze - nie zabieramy kotów zdrowych i dorosłych, bytujących w bezpiecznym dla nich miejscu. Nawet, jeśli taki kot jest bezdomny a nie dziki (wolno żyjący, nie oswojony) po prostu nie mamy miejsc w domach tymczasowych. Dlaczego? Bo na zapchanych już po sufit tymczasach czekają na adopcję kociaki wyleczone z choroby, leczone lub po prostu kocie maluszki. Tak, to takie zabieramy - zbyt małe by sobie poradzić same bez matki (najczęściej wyrzucane przez rozmnażaczy - właścicieli kotek, które niepotrzebnie rodzą dwa razy w roku), chore, zaropiałe zasmarkańce, wpadające pod samochody, pokaleczone...

Po drugie - koty zabieramy "na zgłoszenie". Nie, nie biegamy po ulicach i drogach łapiąc koty. Reagujemy, kiedy mamy pewność, że dany futrzak nie da sobie rady i bez pomocy człowieka w cierpieniu umrze.

Zgłoszeń jest ostatnio OGROM. Najczęściej to kocięta porzucone przez człowieka - znalazłem/łam małego kotka, co mam zrobić? Chciałoby się powiedzieć - nakarmić i kochać ale to nie takie proste. Rozumiemy, nie każdy chce, może, ma warunki... Samo zgłoszenie to tylko początek. Realna pomoc jest wtedy, kiedy jest możliwość zabezpieczenia malucha choć na kilka dni. W tym czasie możemy wypożyczyć klatkę, kuwetę, dać żwirek, karmę i profilaktykę u pani doktor. I oczywiście szukamy domu stałego.

Kochani! Jesteśmy ludźmi żyjącymi, tak, jak Wy. Działalność w stowarzyszeniu jest całkowicie dobrowolna a to znaczy, że nikt z nas nie otrzymuje za to ani grosza. Jeździmy prywatnymi samochodami, za własne pieniądze i w prywatnym czasie. Co z tego mamy? Czyste sumienie i miłość naszych podopiecznych, "zakupkowane" domy tymczasowe z kuwetami w każdym kącie, podrapane do krwi ręce i nogi ale też to cudowne uczucie, kiedy mały, ledwo żywy zasmarkaniec mruczy nam pierwszy raz na rękach. Poznajemy też cudownych ludzi, którzy przygarniają nasze biedy da swoich domów dając im drugie życie.

Potrzebujemy Was - my i nasi podopieczni. Szukamy domów tymczasowych, choc na jednego kotka. Damy wikt i opierunek. Boicie się leczyć te chore? Rozumiemy, zaopiekujcie się takim wyleczonym, kuwetkowym, niech cieszy Was jego obecność dopóki nie znajdzie stałego domu. I wierzcie nam - to cudowne uczucie.

Galeria zdjęć